...o mojej rodzinie. Wstęp do mojej rodziny: Dziadek boi się komarów i cały czas okna zamyka. Mama uważa swojego ojca (czyli mojego dziadka) za pierdołę. Babcia boi się owadów które żądlą i krzyczy jak np. osa na nią usiądzie. Tutaj wierszyk:
Lata komar lata, szuka dziadka dupy Tak go poturbował, że ma same strupy Dziadek wziął za klapkę i wali w komara Patrzy a tu leci dziadów cała chmara Więc wywalił język i spieprza gdzie może Krzycząc w niebogłosy "ratuj się kto może!" Wszyscy wpadli w popłoch I na własną rękę kryją się gdzie mogą Dziadek zgubił szczękę, zaklął głośno "Do cholery,kto mi robi te numery!" Jak się wszyscy pochowali to się okazało Że komary są za cwane, nikt nie wyjdzie cało Nagle z kąta babcia krzyczy "Komar mi nad głową bzyczy" Dziadek stęknął "Rany boga Jak mnie boli noga Mam to wszystko w dupie Nie będą mnie straszyć te komary głupie" "Co chcesz zrobić?" Mama woła "Ty jesteś pierdoła" "Tak? A ja wszystkim wam mówiłem: Okna zamykacie?! Wy się przecie nie boicie No to tera rubta w gacie" I się wszyscy pokłócili. Na koniec się okazało, że najwięcej bombli Kubię się dostało Rodzina się cieszy, Dziadek się natrudził Więc w najbliższym czasie, nie będzie marudził. Zresztą zgubił zęby, więc teraz sepleni Może będzie spokój do samej jesieni. Bzyczy coś tam bzyczy, Co to za cholera? Ale to nie komar, To nasz dziadek gdera Wszystkich boli głowa, a on ciągle truje Niech mnie lepiej komar po dupie wykuje
|